music ♥

sobota, 19 stycznia 2013

Give me one more night cz 4

Ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął do narożnika.
-Błagam nie rób tego. Wiesz, że wtedy byłem głupi. Nie chciałem Cię stracić. Nie wiem jak mogłem na to pozwolić.
Patrzyłam na niego jak na idiotę.
-Co w nim jest lepszego?!
-Wszystko! Przynajmniej nie jest męską dziwką!-wydarłam się na niego i wróciłam do reszty.
Reszta nawet nie zauważyła że mnie nie ma. Jedyny Conor już chciał iść w stronę Tomlinsona lecz zagrodziłam mu drogę.
-Wiecie jakie ona ma teraz przezwisko? Malinaa! - wydarł się Harry wskazując na moją przyjaciółkę.
Ja śmiałam się jak idiotka. Nie chciałam pokazać po sobie tego co się stało. Wypiłam kilka literatek wódki i whisky. Nie czułam się jednak pijana. Nagle usłyszałam krzyki i śmiech.
-Misiaczku, gdzie jesteś. Chodź do mnie kochanie. Nie możesz mnie zostawiać.- darła się pijana laska Louisa na barze.
Wszyscy się śmiali z niej. Nawet Danielle, która kiedyś się z nią przyjaźniła miała z niej niesamowitą polewkę. Sam Lou stał i wpatrywał się w dziewczynę z daleka. Jednak podszedł do baru i zabrał ją z klubu. Ostatni raz nasz wzrok się spotkał. Chłopak jak najszybciej wyszedł za drzwi.
- Kurde, nie wiedziałam że ona jest w stanie dopuścić do czegoś takiego. Coraz częściej się zastanawiam z kim tak naprawdę się przyjaźnie.- powiedziała Danielle.
Wszyscy głośno westchnęli. Harry poszedł zadzwonić do swojego przyjaciela. Zaś Liam uczył "sztuki podrywu" naszego blondaska.
-Wiesz, to zawsze działa. Widzisz tą laskę obok mnie? To jest jedyny wyjątek. Ona na to nie pojechała.-mówił Liaś
-Haha, bo wystarczyło popatrzeć w twoje oczy i tyle. Od razu wiedziałam że to nie twoje dziecko idioto! To było jakieś chińskie dziecko!-wyśmiała go Dan.
Padliśmy normalnie ze śmiechu. Każdy już chyba oswoił się z Conorem. Chłopaki na luzie gadali o samochodach. A ja z Danielle i Malinką poszłyśmy na parkiet.Wywijałyśmy do najnowszej nutki. Tańczyłyśmy tak blisko każdego, że każdy czuł bliskość innej osoby. W końcu musiało do tego dojść. Jacyś goście zaczeli z nami tańczyć. Byli dość mocno podpici, nawet nie dali nam wyjść z parkietu.
-Gdzie panienki chcą iść. Przed nami jeszcze cała impreza, nawet jeszcze po imprezie.
Próbowałyśmy się wyrwać. W końcu zauważyłam idących  naszą stronę chłopaków. Bałam się ich reakcji na to, ale jednak wolałabym uciec teraz w objęcia Conorsa.
-Panowie, chyba dziewczyny nie są z wami. Dajcie im spokój, po co zbędne bijatyki.-powiedział Liam.
Prawie oberwałby od jednego ale w tym momencie Conor przywalił temu gościowi w ryj z pięści. Reszta panów uciekła z tym "pokrzywdzonym". Zobaczyłam że pięść Conora krwawi. On sam najwidoczniej z wściekłości tego nie czuł.
-Kochanie,jedziemy do apteki i opatrzę Ci rękę, okej?-zapytałam.
On tylko mnie przytulił i pocałował w czoło. Pożegnaliśmy się z wszystkimi. Zamówiliśmy taksówkę. Podjechała po nas w bardzo szybkim czasie. Zakupiłam bandaże i coś do przemycia rany. Niedługo potem byliśmy już w domu. Przy rozpalonym kominku opatrzyłam mu ranę, Wyglądała nie najgorzej. Chłopak podziękował mi na koniec pocałunkiem.Usiedliśmy na kocach z butelką wina.
-Kochanie, nie mam pojęcia co bym bez Ciebie zrobił.-mówił dotykając mojego policzka.
On nadal mnie kochał,a ja sama nie byłam pewna swego uczucia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz