music ♥

niedziela, 25 listopada 2012

Maybe tonight I'll call ya After my blood turns into alcohol

-Budzimy się królewno!-wykrzyczał mi do ucha lekarz.
-Wstawaj młoda!-wykrzyczała Danni
-Ale co ja tu robię?! Miałam umrzeć!
-Nie umrzesz. Wykonaliśmy poważną operację. Wszyscy, prócz nas i Mursa myślą, że nie żyjesz.-oznajmiła Meg, stojąc przy moim łóżku.
-Ale o co w tym wszystkim chodzi?!
-Koroner zaraz przyjedzie i wylatujemy na wakacje na Dominikanę
-Ale co z Dianką? Co z chłopakami?
-Oni nic nie wiedzą. Danni też robi sobie wakacje więc jedziemy wszyscy razem! Zespołowy wypad!-cieszyła się menago
Ja tylko popatrzyłam w okno i słyszałam wrzaski i szlochanie.Było mi tak cholernie szkoda tych fanów.Chciałam do nich wrócić i przeprosić za to wszystko.To nie była do końca moja wina.Ale i tak czułam się źle z tym wszystkim.Wziełam  ciuszki i weszłam do łazienki. szybko ubrałam się i wyszliśmy z tyłu szpitala do samochodu koronera. Okazał się nim jakiś mulat. Nawet przystojny ale przecież nie moge się teraz tym zająć. Jechaliśmy na prywatne lotnisko. Czułam się dość dziwnie. To była jakaś skomplikowana akcja której nie rozumiałam. Wraz z Danielle weszłyśmy do samolotu. Jak się okazało moja menag dojedzie do nas za jakieś dwa tygodnie po moim "pogrzebie" i innych podobnych. Jak wystartowaliśmy , ułożyłam głowę na ramieniu Peazer i usnęłam. Śniło mi się że widziałam swój własny pogrzeb. Widziałam na nim rodzinę, chłopaków i innych znajomych. Najwidoczniej fani uszanowali prywatność i nie przyszli.Widziałam łzy chłopaków i innych. Zayn patrzył w niebo wypowiadając jakieś słowa, Harry zaś patrzył w moją stronę.Przekazał mi, ze mnie kocha i on zna prawdę. Diana prawie rzuciła się do grobu. Patrzyłam jak Niall i Liam trzymają dziewczynę a Lou pilnuje trójki dzieci. Zdziwiło mnie że aż trójki.Przecież na razie miała tylko jedną małą Malory. Potem utraciłam cały sen i obudziłam się.Danielle leżała oparta o moją głowę.Ułożyłam ją na  poduszce i skorzystałam z toalety. Ujrzałam siebie w lustrze i myślałam nad tym czy jak byłam w Polsce myślałam że tyle przeżyje. Na pewno nie. Byłam przerażona tym wszystkim. Co ja będe tam robić?! Nie będe mogła śpiewać bo się ujawnie, nie będe mogła się pokazywać za dużo bo mnie poznają.Beznadzieja po prostu.Traciłam nadzieje że kiedykolwiek jeszcze pokocham, urodzę dzieci. Będe po prostu szczęśliwa. Wyszłam z pomieszczenia i otworzyłam szampana. Nie zważając na mój stan zdrowia wypiłam całą butelkę. Czułam się trochę lepie, było mi lżej. Ale przecież nie będe zatapiać smutków  w alkoholu. Nie mogę brać przykładu od alkoholików. Po jakichś 3 godzinach byliśmy już na miejscu. Poczułam uderzenie gorąca wychodząc z samolotu. Przeszłyśmy z przyjaciółką całe lotnisko w poszukiwaniu wyjścia aż w końcu doszłyśmy do postoju taksówek. Nasze walizki miałby być zawiezione prosto do naszego nowego domu. Tak, miałyśmy mieszkać przez najbliższe kilka miesięcy w domku nad morzem. Piękna sprawa,gdyby nie to że nie mogę się nawet pokazać nikomu. Już sobie wyobrażam jak gazety będą huczeć z tą wiadomością. Coś strasznego, po prostu nie potrafię teraz o tym myśleć. Jest to dla mnie zbyt ciężkie. Właściwie tak jak wszystko w  tym momencie.Pojechałyśmy do jakiejś restauracji, założyłam okulary i mogłyśmy wejść spożyć posiłek. Zamówiłyśmy na wynos sałatkę i sok pomarańczowy. Po odebraniu posiłku udałyśmy się na plażę. W spokoju zjadłyśmy i wreszcie nadeszła chwila odpoczynku. Siedziałyśmy nad morzem aż do zachodu słońca. Wtedy przypomniałam sobie swój sen. Dlaczego ja pozwalam wszystkim tak cierpieć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz