music ♥

sobota, 27 października 2012

This is the end Hold your breath and count to ten Feel the Earth move part 28

Podjechałyśmy pod jej dom.Chwilowo miałam tam mieszkać.Był ogromny,ale delikatny w sobie.Jej mąż, Tom pomógł mi z walizkami.Patrząc na nich czułam się dziwnie.Przypominali mnie i Zayna.
-Chodź, pokażę ci pokój i zjemy śniadanie.-powiedziała Meg.
Zaprowadziła mnie do pokoju w kolorze niebieskim.Był ona na poddaszu.Zaczełam rozpakowywać trochę rzeczy do szafy. Zastanawiałam się nad sensem wyjazdu.Oni już pewnie lecą do Londynu.Chciałam strasznie się z nimi pożegnać.Nie było niestety takiej szansy.Mike, chciałabym żeby teraz ze mną pogadał.
-Cherr, petit-dejeuner!-wykrzyknęła.
Znałam trochę francuski, a tamto oznaczało śniadanie.Zbiegłam do kuchni.Czekała tam jajecznica z bekonem.Pomogłam nakryć do stołu.Wraz z jej mężem zjedliśmy śniadanie.
-Kochana, dziś czeka cię coś niezwykłego.Fanki będą mogły zadawać ci pytania na TT a ty będziesz na nie odpowiadać na koncercie.Oczywiście dziś.Więc tak,mamy  godzinę 9.30. Zaś o 15 jest koncert.W takim razie masz czas wolny do 13.40.Potem stylistki i jedziemy do Central Parku.
-Dobra, to ja zmykam.Ubiorę się i idę na spacerek.-pobiegłam szybko na górę.
Wybrałam na prędko jakieś ciuszki.Założyłam na siebie ramoneskę i wybiegłam z domu.Nie wiedziałam gdzie mam się podziać.Postanowiłam pójść po kawę do Starbucksa.Najbliższy był 3 km stąd.Zamówiłam taksówkę która przyjechała po 5 min.W czasie 10 min byłam na miejscu.Korki, tak to uwielbiam ;D.Przeszłam jeszcze kawałek na piechotę.Po drodze spotkałam fotoreporterów.
-Jak tam z Harrym? Gdzie jest 1D?Co ze współpracą?
-Wszystkiego dowiecie się dziś na koncercie.-odeszłam poprostu.
Nie wiedziałam co mówić.No bo przecież nie powiem "Sorry, ja już ich nie znam.Niech się walą." . Znałam ich bardzo dobrze.Nie chciałam już nawet o tym myśleć.Podeszłam do lady i zamówiłam latte i jabłecznik.
Podeszło do mnie kilka fanek.Zrobiłam z  nimi  zdjęcia i zaprosiła na dzisiejszy koncert.Było bardzo podekscytowane.Na szczęście, nie pytały ani o chłopaków ani o Danni i El.Spokojnie zjadłam i wziełam kawę na spacerek.Przeszłam się po chodniku omijając spore grupy ludzi, którzy patrzyli na mnie albo robili zdjęcia.Ja tylko jak zwykle uśmiechnięta szłam.Pomyślałam ,że muszę odnowić stare znajomości.
-Hej Olls!Co porabiasz?
-[..]
-To świetnie, będę czekać na ciebie przy West Street.Siemczyk!
Szłam właśnie w stronę tej ulicy, gdzie znajdował się park golfowy.Nie wiem o co chodzi,ale zawsze spoko.Czekałam na chłopaka z 15 minut.Widziałam jak biegł w moją stronę z kolejnym kubkiem ciepłego napoju.Przywitał się ze mną i podarował napój:
-Specjalnie dla ciebie, zielona herbata domieszką cytryny.-powiedział zdyszany
-Dzięki, Olls!-podarowałam mu buziaka.
Poszliśmy w stronę wypożyczalni kijów do golfa i piłeczek.Chłopak zapłacił za wszystko i spokojnie mogliśmy zacząć grać.Wydurnialiśmy się jak gówniarze.Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć jak i nasi fani postanowili uwiecznić nas na wideo.Dokładniej naszą grę.Nawet to nie pozwoliło nam się ogarnąć.Po godzinnej zabawie poszliśmy coś zjeść.Pogadaliśmy o przeróżnych rzeczach aż wreszcie musiało dojść do tego tematu:
-Młoda, a co z 1D?
Spojrzałam w oddal.Nie chciałam o tym gadać.To nie był najlepszy temat do rozmowy.Nie potrafiłam odpowiedzieć na takie pytanie.Murs, był dla mnie jak przyjaciel.Nie chciałam nic przed nim ukrywać ale bałam się , tylko nie wiem czego.
-Nie będę cie okłamywać.Musiałam odejść.Nie wiem na ile.Muszę właściwie,zapomnieć.Nie potrafię ich okłamywać ani ranić.Kocham Malika jak i Stylesa.Nie umiem podjąć decyzji.To dla mnie jest zbyt trudne w tym momencie.-uroniłam kilka łez.
On popatrzył na mnie i starł je kciukiem.Teraz trzymał mój policzek w dłoni i głaskał go z czułością.Teraz oprzytomniałam i przypomniały mi się rozmowa z Michaelem:
Ale kto jeszcze mnie może zranić?
-Jedni z dwóch najważniejszych mężczyzn w twoim życiu.

Uświadomiłam sobie,że on też mnie kocha.Był przy mnie cały czas.Czuwał, pomagał.Chciałam, aby był przy mnie.
-Pójdziesz ze mną na ten koncert?-zapytałam.
-Okej.Nie ma problemu.A za ile on jest?
-Kurde, on jest chyba o 15. Ale bądź pod tym adresem o 14.Będę ci wdzięczna.
-Okej, nie ma problemu.
Wyszliśmy z restauracji i udaliśmy się do domu Meg gdzie czekały już charakteryzatorki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz